Endometrioza jest jedną z najpóźniej rozpoznawanych chorób ginekologicznych. Czas od początku objawów do postawienia diagnozy lub przynajmniej podejrzenia tej choroby nierzadko przekracza 8-12 lat. Często zdarza się, że z powodu bezradności ginekologa dotyczącej objawów, pacjentki przechodzą liczne dalsze konsultacje u różnych specjalistów z zakresu urologii, nefrologii, chirurgii, gastroenterologii i innych zanim znajdą rozwiązanie problemu. Dlaczego tak jest? Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Endometrioza jest chorobą trudną do rozpoznania, gdyż nie mamy charakterystycznych markerów, których oznaczenie dawałoby nam jednoznaczną odpowiedź. Jednakże w mojej opinii nadrzędnym powodem takiego stanu rzeczy jest najczęściej nieprawidłowe rozpoznanie problemu już na samym początku lub co gorsza bagatelizowanie go – jako problem nieistotny, wynikający z rzekomej „urody” pacjentki.
Niestety trzeba uderzyć się w pierś i przyznać, że endometrioza w świadomości ginekologów pozostaje często tematyką za mało zgłębioną, o której rzadko się myśli szukając rozpoznania problemu.
Do postawienia podejrzenia rozpoznania bardzo pomocne są:
- dokładnie zebrany wywiad, zawierający informację o obecności objawów najczęściej występujących podczas endometriozy. Endometrioza nie ma objawów ściśle charakterystycznych dla siebie, ale występowanie pewnej grupy objawów może wzbudzić podejrzenie
- Badanie fizykalne – nieocenione w kwestii oceny ognisk endometrialnych w sklepieniach pochwy oraz ocenie ruchomości i bolesności narządu rodnego.
- USG transwaginalne narządu rodnego oraz miednicy mniejszej.
Spośród powyższych szczególnie chciałbym się skupić na poprawności wykonania USG w tej chorobie. Konsultując mnóstwo pacjentek z endometriozą, szczególnie zwraca moją uwagę fakt, że bardzo często pacjentki odbyły już kilka konsultacji ginekologicznych i miały wykonane co najmniej kilka badań USG przezpochwowego, na których widniał ogólny opis: narząd rodny bez zmian patologicznych. Po przeprowadzeniu dokładnego USG transwaginalnego okazuje się, że u tych samych pacjentek z opisywanym wcześniej USG bez nieprawidłowości można dostrzec kilka objawów, które już przy pierwszym badaniu powinny naprowadzić na problem. Większość opisów skupia się na ocenie trzonu macicy, endometrium oraz budowy jajników i co najwyżej obecności lub nie, łatwo dostrzegalnych torbieli endometrialnych. Taki opis jest bardzo mało wnoszący w diagnostykę tej choroby, bo nie dość, że nie naprowadza na problem, kiedy nie ma torbieli endometrialnych jajnika, to jeszcze go w żaden sposób nie ocenia.
Prawidłowo wykonane USG transwaginalne u każdej pacjentki z dolegliwościami bólowymi w obrębie miednicy mniejszej powinno skupiać się nie tylko na ocenie samego narządu rodnego, ale także na ocenie miednicy mniejszej – dlatego też opis powinien być wzbogacony o informacje w zakresie:
- identyfikacji ognisk endometrialnych nie tylko w obrębie jajników, ale również w trzonie macicy (adenomioza), a także w innych lokalizacjach miednicy mniejszej jak pęcherz moczowy, zatoka Douglasa, przestrzeń rektocerwikalna, odbytnica, esica (o ile przygotowanie pacjentki na to pozwala)
- Ocenę stosunków anatomicznych narządów miednicy mniejszej – często na podstawie tego elementu oceny można podejrzewać obecność zrostów otrzewnowych między narządami
- Ruchomość narządu rodnego (macicy, jajników) → również pozwala nam ocenić obecność zrostów oraz zaawansowanie choroby zrostowej
- Bolesność, tkliwość w badaniu poszczególnych obszarów miednicy mniejszej